sobota, 14 lutego 2015

26. 13 ulubionych duetów i przyjaźni na walentynkowy wieczór.

 Hej!
Witajcie w dniu Świętego Walentego, który jest nie tylko patronem zakochanych, ale także osób z zaburzeniami psychicznymi (mówiąc delikatnie), czyli jest to patron idealnie stworzony dla mojej lekko schizowej głowy. Osobiście nie lubię walentynek i wcale nie dlatego, że nie mam z kim spędzać tego święta. Nie lubię go raczej, ponieważ miłość do bliskich powinno się okazywać codziennie, a nie tylko w tym konkretnym jednym dniu w roku.Wg mnie jest to świeto ludzi sprzedających te wszystkie bajery w kształcie serc.
Ale przejdźmy już do milszej i właściwej części tego postu.
Dziś przychodzę do was z listą, nawet nie rankingiem, po prostu spisem moich ulubionych duetów w popkulturze. Od razu wyjaśnię, dlaczego nie dam tu ulubionych par, ani czegoś podobnego. Nie zrobię tego, ponieważ mam manię do łączenia ze sobą ludzi, którzy nie są ze sobą oficjalnie, dlatego uważam, że taki ranking nie miałby w dniu dzisiejszym sensu. Może kiedyś zrobię listę moich ukochanych, ale nierealnych OTP, zobaczymy. Oczywiście nie sugerujcie sie numerkiem w rankingu, wszystkich kocham tak samo.


Ja dzisiaj nie szipuję, ale jeżeli przypadkowo 
ta para była razem, to też dobrze :D


Leslie Burke & Jesse Aaron
z "Bridge to Terabithia"

Może na początek zacznę od tego, że uwielbiam duety dziecięce. Nie wiem czemu, może dlatego, że nadal jestem wewnętrznym dzieckiem, które ma maksymalnie 5 lat? Albo to przez to, że sama nigdy nie przeżyłam w dzieciństwie tak cudownej przyjaźni jaką mięli rówieśnicy w moim otoczeniu. Dlatego tym bardziej doceniam, gdy w popkulturze pojawiają się tak wspaniałe dzieciaki, które mimo problemów, nawet dla nas banalnych, potrafią znaleźć wyjście z każdej sytuacji i cieszyć się życiem i swoim towarzystwem. Tacy właśnie są Jesse i Leslie. Są przecież dzieciakami z piątej klasy, powinni bawić się w towarzystwie dzieciaków tej samej płci, przecież to dziwne, że chłopiec bawi się z dziewczynką, a jednak wielka wyobraźnia, jaką obydwoje posiadają umiała ich połączyć, tworząc wielką i prawdziwą przyjaźń, która powinna być wzorem dla innych.


Liesel Meminger & Rudy Steiner
 z "The Book Theif"

Jak już wiemy z poprzedniego punktu, trudno jest być dzieckiem, a jeszcze trudnej nim być, gdy wisi nad tobą widmo okropnej i przerażającej Drugiej Wojny światowej, ale mimo wszystko musisz sobie z tym jakoś radzić. Ta dwójka pokazuje, że ciągłe głodowanie czy rzadkie kąpiele nie muszą być powodami smutku. Ważne, gdy ma się u swojego boku kumpla od zbrodni, który zawsze Ci pomoże i zrozumie. Jest to dwójka, która zachowuje się jak stare dobre małżeństwo, mimo iż obydwoje są jeszcze poniżej piętnastki. Ich rozmowy są przepełnione prawdziwą dziecięcą szczerością i aż się prosi by w przyszłości ta dwójka spróbowała być razem. 


Rosie Dunne & Alex Stewart
z "Where Rainbows End" / "Love, Rosie"

Wydawałoby się, że skoro jedno z dwójki przyjaciół ma szczęście pójść swoją drogą, zostawi to drugie i o nim zapomni. Nic bardziej mylnego. Ta dwójka jest idealnym przykładem na to, że przyjaźń jest wieczna i przetrwa nawet najgorsze chwile. Kłótnie, ani problemy nie są w stanie sprawić, że jedno zapomni o drugim. Alex i Rosie poznali się jeszcze jako wystraszone pięciolatki, razem siedzieli w ławce, razem miewali kłopoty, zwierzali się sobie z najbardziej żenujących sekretów, są w stanie powiedzieć sobie wszystko, łącznie z wyznaniem oczerniającym partnera przyjaciela. Nic więc dziwnego, że znają się na wylot i jest im źle, oraz popełniają głupoty gdy nie mogą się ze sobą kontaktować.



Ellie Miller & Alec Hardy
z "Broadchurch"

Hahaha, chyba najbardziej szalona relacja powstaje wtedy, gdy jesteś zmuszony do przebywania z kimś kogo nienawidzisz, bo zwinął Ci posadę sprzed nosa. Ale nie masz wyjścia, nic na to nie poradzisz i musisz spotykać tę drugą osobę codziennie przez siedem dni w tygodniu. Z dnia na dzień dowiadujesz się o niej coraz więcej, a potem okazuje się, że gdy ci wszyscy twoi niby przyjaciele na dobre i na złe zostawiają Cię nie dając nawet szansy na wyjaśnienia, to właśnie ten najbardziej chamski i nieczuły człowiek zostaje przy tobie.  Jesteście jak brat z siostrą, robicie sobie na złość, ale w głębi duszy się mocno kochacie i nie zdajecie sobie sprawy, że gdy jesteście sami to funkcjonuje się Wam po prostu źle. Nie jest to w żadnym wypadku relacja komediowa, ale gdy ta dwójka prowadzi ze sobą konwersacje, nawet te poważne, można pęknąć ze śmiechu, za to właśnie kocham Aleca i Ellie, za bycie nieprzewidywalną grupą, która potrafi zaskakiwać. 


Natasha Romanoff & Steve Rogers
z Uniwersum Marvela

Co może wyjść z połączenia mojej ukochanej, twardej i niezależnej kobiety i ukochanego (i  oczywiście najlepszego ze wszystkich) Avengersa? (Tak wiem, pewnie odmieniłam źle, z odmianą Avengersów mam zawsze kłopot.) To prawdziwa mieszanka wybuchowa i to dosłownie. To prawie jak mafia! Tworzycie parę, bo należycie do jednej agencji, umiecie powiedzieć sobie parę przykrych słów, ale w głębi duszy wiecie, że musicie ochraniać siebie nawzajem. Ta dwójka jest razem fantastyczna. Zimna i opanowana Black Widow idealnie sprawdza się jako kontrast do miłego i uczuciowego Kapitana, a jednak udaje im się stworzyć duet niesamowicie zgrany. A przecież w grupie jest zawsze łatwiej wymyślić chytry plan zmylenia wroga. Każda sprawa, nad którą razem pracują przynosi chwilę niepokoju i zastanawiamy się co z tego wyjdzie, a wychodzi coś co zapiera dech w piersiach. 



John Watson & Sherlock Holmes
Z "Sherlocka"

Nieważne czy to książkowy, serialowy czy jakiś inny, Sherlock i Watson to duet na śmierć i życie. Ten ciągły pociąg do niebezpieczeństwa i rozwiązywania zagadek  sprawia, że nasi bohaterowie mają jak spędzać czas. Ta dwójka nigdy nie marnuje czasu. Dla nich życie zaczyna się wtedy, gdy mózg powoli przegrzewa swoje trybiki. Uwielbiają się przekomarzac, ale i tak czuć w tym wszystkim wyznawców zasady "Kto się czubi, ten się lubi". Ich przyjaźń powinna być naśladowana w dzisiejszych czasach, bo przecież męskie przyjaźnie to nie tylko chlanie do upadłego w klubach i podrywanie zbyt rozebranych lasek, to przede wszystkim wsparcie i zrozumienie, a Watson i Holmes są tego idealnym przykładem.


Amelia Pond & Jedenasty
z "Doctor Who"

Mała Amy poznaje tajemniczego uciekiniera z nieba, on okazuje się prawdziwy, ale zostawia ją i wraca za 12 lat. Uczucie, którym ta dziewczynka obdarzyła nieznajomego nie zniknęło, wręcz przeciwnie to właśnie spowodowało, że gdy dorosła, ruszyła w podróż swojego życia i zobaczyła to, o czym nikt nawet nie marzył, bo nie wiedział, że takie cuda nawet istnieją. Prawdziwy przyjaciel jest w stanie zrobić dla drugiego wszystko. Przytulić, jeżeli zajdzie taka potrzeba, albo sprzedać bolesnego kopa w tyłek. Jednak zawsze znajdzie czas na poważną rozmowę. Ta dwójka rozumie się bez słów i czują się źle, gdy drugiemu dzieje się krzywda. Znają się juz tak długo, a mimo wszystko się sobą nie nudzą.


Donna Noble & Dziesiąty
z "Doctor Who

To ten typ relacji, gdy jedno stara się naprawić tą drugą osobę nawet, gdy nie ma o tym pojęcia. Doktor stara się stworzyć pewną siebie kobietę, która nie będzie się już bała, natomiast Donna swoimi wrzaskami i uwagami, chce pokazać Doktorkowi, że odrobina wrażliwości nikomu nie zaszkodziła. Czasem nawet lekko szalona i przypadkowa więź może przerodzić się w coś niesamowitego, co trudno potem zostawić za sobą. 


Charles Xavier & Erik Lensherr
z "X-Men"

Ta szalona dwójka poznaje  się przez przypadek, ale okazuje się, że mają ze sobą dużo wspólnego. Posiadają pewną cechę, która odróżnia ich od innych i sprawia, że zwykłych śmiertelników ogarnia na samą myśl o nich strach. Więc co robią, zaprzyjaźniają się, tworzą zgraną grupę i ramię w ramię starają się przekonać ludzi, że mutanci wcale nie są zagrożeniem dla świata. Niestety jacyś kretyni myślą inaczej, przez co ich relacje słabną, rozdzielają się i zaczynają ze sobą walczyć. Trwa to latami, wydaje się, że ta przyjaźń już nigdy nie wróci na dawne tory. Jednak w obliczu niebezpieczeństwa potrafią zakopać topór wojenny i chociaż na chwilę walczyć we wspólnej sprawie. To piękny przykład, że przyjaźń nie zawsze jest łatwa i gdy nie troszczymy się o nią może łatwo się rozpaść. Uwielbiam patrzeć jak cała ta relacja zmienia się pod wpływem chwili i jak ewoluuje. Aż się prosi by chłopcy nigdy się nie rozstawali. W pewnym sensie tak sie dzieje, hehe.


Anula & Paweł (+ ich rodziny)
z "Wojny Domowej"

Ach ten powrót do dzieciństwa i jego seriali. Mieszkanie w jednej klatce i to w latach 60’ nie wróży nic dobrego. Każdy głupi pomysł trzeba ze sobą przedyskutować. Jeżeli jedno nie może mieć psa, to dostanie je to drugie. To wielka przyjaźń, która trwa lata nie dzieje się między tylko dwójką, a całymi rodzinami tworząc tak zwariowane towarzystwo, że tylko oni sami są w stanie ze sobą wytrzymać dłużej niż pięć minut, ale jednocześnie są tak kochani, że nie ma się nic przeciwko, aby nasze rodziny przejęły trochę tego pozytywnego patrzenia na świat. Jak widać, polska rodzina w pewnych aspektach, nigdy się nie zmienia. 


Peggy Carter & Edwin Jarvis
z "Marvel's Agent Carter"

Gdyby nie Stark Sr. można by pomyśleć, że ta dwójka nigdy by się nie spotkała. Peggy jest typem kobiety, która nie chce przyjmować pomocy od innych, jest bardzo niezależna. Taka z niej trochę Zosia Samosia. Natomiast Jarvis jako wierny asystent wypełnia swoją rolę tak bardzo ambitnie i wytrwale. Nie poddaje się i wkrótce nawet nie zauważamy, że między tą dwójką zaczyna tworzyć się coś w rodzaju zaufania. Jarvis się zmienia w bardziej odważnego, a Peggy także się uczy jak przyjmować oferty pomocy. Nie jestem pewna jak to wszystko potoczy się dalej, ale bardzo bym chciała, aby Peggy przestała buczyć się na Jarvisa bo przecież nie on zawinił. (Pisząc to nie widziałam najnowszego odcinka). A to tak uroczy człowiek, że aż szkoda marnować tak świetny team jaki tworzy z Carter.


Agenci T.A.R.C.Z.Y
z "Marvel's Agents Of S.H.I.E.L.D"

I jak tu wybrać jeden duet, gdy wszyscy są jak wielka rodzina, a worek do szipowania nie ma dna. Przecież w tym show każdy do siebie pod jakimś względem pasuje i co najdziwniejsze nawet taki Ward i May, mają sens i świetnie się razem prezentują. Ta ekipa wie, co to współpraca przeciwko wrogowi i stara się zrobić wszystko by na Ziemi znów zapanował porządek. Coulson, Skye, Fitz, Simmons, Hunter, Bobbi, każdy wnosi do tej ekipy coś od siebie i nieważne w jakiej konfiguracji połączymy tych ludzi, zawsze sprawdzają się świetnie.


Kapitan Jack Harkness & Reszta Wszechświata
z "Doctora Who" i "Torchwood"

Jeżeli ktokolwiek wątpi w trwałość tego związku to ma rację, ale Jack i wszystkie istoty go otaczające są chyba najbardziej pozytywnymi relacjami na całym świecie, a także poza nim. Jack pokazuje nam, że nie ważne czy masz zieloną skórę, jesteś facetem czy kobietą, z każdym możesz stworzyć związek, nawet całkiem przyjemny, a jeżeli nie to przynajmniej napijesz się dobrej wódki w interesującym towarzystwie w barze na drugim końcu Drogi Mlecznej. To chodząca intergalaktyczna parada równości, którą każdy kocha. 


I to chyba wszystko. Napiszcie mi koniecznie jakie Wy uwielbiacie przyjaźnie i duety w Waszych ulubionych produkcjach. Wiem, że moje typy trzymają się małej liczby uniwersów, ale jeżeli już kogoś polubie to ciężko sprawić by znikł z mojej listy. Zastanawiałam sie czy nie dodać też tu kilku duetów z mojego dzieciństwa, ale odpósciłam to sobie, może kiedyś zrobie ranking własnie oparty na dzieciństwie. Kto wie. Trzymajcie się kochani :)