sobota, 15 listopada 2014

21. ''Zanim Peeta został Peetą'', czyli maraton filmowy z Joshem Hutchersonem.

Cześć. 
Dzisiejszy wpis jest całkowicie dedykowany Beatce z bloga Zapiski Szalonej Paczary. Dlaczego zrobiłam dedykowany wpis spytacie, a już Wam odpowiadam. Beatka napisała na swoim facebooku, że zauroczył ją film „Mały Manhattan”,  gdzie główną rolę zagrał Josh Hutcherson, ale w wersji mini. Znaczy był jeszcze dzieckiem, które uczyło się gry i podobno jest tam bardzo uroczy. Tak zaczęła mi słodzić, że w ciągu 5 minut pobrałam sobie ten film i obejrzałam go do poduszki. Właśnie ten film spowodował, że zachciałam więcej małego (i nie tylko) Hutchersona. Serio wpadłam po uszy, bo jest to aktor niesamowity. A jakie dokładnie mam opinie po maratonie złożonym z 9 filmów, w którym nasz Josh zagrał, możecie przeczytać poniżej.
Streszczenia filmów jak i moje przemyślenia są bezspoilerowe, więc czytajcie śmiało.


Mały Manhattan (2005)

Mamy tu historię dziesięcioletniego Gabe’a, który jest zmuszony poradzić sobie jakoś z rozwodem rodziców. Pewnego dnia prosi ojca, aby ten zapisał go na karate i tu zaczyna się cała przygoda. Nasz bohater nie ma jednak pojęcia, że na te same zajęcia chodzi Rosemary, jego dawna przyjaciółka z przedszkola, z którą spędzał w tamtym okresie dużo czasu. Gabe jest tylko małym chłopcem, więc nie w głowie mu dziewczyny, aż do pewnego incydentu, podczas którego Gabe zrozumie, że dziewczyny wcale nie przenoszą groźnych chorób chłopcom poprzez dotknięcie w ramię.

Muszę powiedzieć, a raczej napisać, że film jest wspaniałą rozrywką na smutny dzień. Podnosi człowieka na duchu już od pierwszych sekund. Humor w tym filmie jest cudowny, bo jest bardzo delikatny, a jednak śmieszy. Osobiście nie jestem fanką komedii, zwłaszcza romantycznych, ale tym filmem jestem oczarowana. Zachwyca mnie także jak świetnie poradzili sobie nasi mali aktorzy. Owszem mamy tutaj spotkanie z dość oklepanym tematem, dziecięcą miłością, ale jest to film, z którego wyniesiemy trochę więcej, jeżeli tylko damy mu szansę. Jest on całkiem realny i nie zamydla nam oczu jak to bywa w większości tego typu produkcjach.
Ocena: 8/10

Most do Terabithii (2007)

Jesse nie ma łatwego dzieciństwa. Ma mnóstwo sióstr, zero oparcia w ojcu, który jest nastawiony jedynie na dobre oceny i zachowanie syna. Jest to dziecko zamknięte w sobie, które uwielbia uciekać w świat biegów, sztuki i rysunku (Nie przypomina Wam to czegoś, hihi). Jego klasa nie jest klasą marzeń i niestety nie ma w niej wielu przyjaciół. W momencie, gdy do domu obok wprowadza się Leslie to jego życie zaczyna nabierać sensu, chociaż na początku starał się trzymać z dala od tej zakręconej dziewczyny.

To jedna z tych opowieści, po których doceniamy jak fajne było życie dziecka. Mogliśmy wtedy robić wszystko, a teraz musimy siedzieć na tyłkach i pracować. Smutek aż ściska za serce, no nie? Cudowną rzeczą w tym filmie jest fakt, że pokazuje nam jak ważna jest ludzka wyobraźnia, a ta dziecięca nie zna przecież żadnych granic i zahamowań. Jak niewinna zabawa może stać się całym naszym życiem, najlepszą ucieczką od problemów, bo nie przytyjemy po niej, ani nie będziemy mieli wyroku na karku. Idealny przykład na film wzruszający, sprawiający, że inaczej patrzysz na dziecięce zabawy w dom. Odkrywasz, że życie młodego człowieka nie oznacza wolności od stresu i problemów, oraz zaczynasz mieć ochotę uciec do lasu i znaleźć taką swoją Terabithię.
Ocena 7/10

Strażacki pies (2007)

Shane jest półsierotą. Nie ma matki, a ostatnio stracił także w pożarze wujka. Nic więc dziwnego, że boi się o swojego ojca, który tak jak zmarły brat, jest strażakiem. Chłopak ma problemy w szkole, często wagaruje, czego nie popiera wymagający ojciec, a także pozostali członkowie jego małego oddziału straży, którzy są dla chłopca jak rodzina.
Natomiast gdzieś daleko od tego całego rodzinnego dramatu ginie pies, ale nie taki zwyczajny, a prawdziwa gwiazda filmowa. To jest dopiero dramat dla jego właściciela! Nieudany wyczyn kaskaderski kończy się przypadkowym spotkaniem psiaka z Shanem, który wcale nie darzy go taką sympatią jak reszta świata.

Ten film to czysta rozrywka. Nie dopatrujmy się tam głębszych przesłanek typu, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka, jest to prawda, o której nie trzeba kręcić filmów. Ta produkcja stara się nam jednak przedstawić jak małe rzeczy mogą mieć wpływ na przyszłość, jak przypadkowe spotkanie z kimś może zmienić całe twoje życie, nawet jeżeli jest tylko zwierzakiem. Jest to komedia, a jednak uroniłam na niej kilka łez, bo daje ona chwile smutku i radości. Josh nadal daje sobie świetnie radę w kreowaniu postaci trudnego dziecka.
Ocena 7/10

Zathura - Kosmiczna przygoda (2005)

Wyobraźcie sobie, że macie młodszego brata, którego nienawidzicie. Pewnego dnia ojciec zostawia was pod opieką starszej siostry, która ma na was totalnie wywalone. Brat zmusza was do zagrania z nim w tajemniczą grę, która powoduje, że wasz dom zaczyna dryfować w kosmosie, a  wasze życie jest zagrożone. To właśnie przydarzyło się Walterowi i jego bratu. I pomyśleć, że to wszystko przez niego samego, który tylko chciał sobie w spokoju pooglądać telewizję.

Jeżeli chodzi o ten film, to obstawiam, że chyba jestem na niego za stara, albo zwyczajnie scenariusz był mega słaby. Owszem, efekty specjalne jak na tamte lata są całkiem całkiem, ale gdy jest się starszym to dostrzega się nieścisłości związane na przykład z fizyką. W obsadzie znajdziemy także ukochaną przez wszystkich Kristen Stewart, jej skaczmy z radości, bo jej aktorstwo jest tutaj równie smętne co w innych filmach.
Jednak nie jest to film o fizyce, więc nie będę już wytykać błędów tego pokroju, bo jest to przede wszystkim film dla dzieci. Ma on pokazać, że posiadanie brata/siostry nie jest wcale takie złe. Przecież z tą drugą osobą można się dobrze bawić, a w trudnych chwilach wspierać. I jeżeli patrzeć tutaj na wątki rodzinne/społeczne, to ten film pokazuje nam ważne wartości, że trzeba pomagać innym i myśleć o konsekwencjach własnych czynów.
Ocena 5/10

Podróż do wnętrza Ziemi (2008)

Sean ma przeprowadzić się do Kanady. Nie jest do tego specjalnie chętny, zwłaszcza, że ostatnie dni przed wyjazdem ma spędzić ze swoim wujem, który jest nieco zakręconym człowiekiem. Wuj Trevor wierzy, że tajemnicze kratery, które opisał w swoich powieściach Verne są prawdziwe. Jego pragnienie poznania prawdy zwiększa się, gdy znajduje książkę swojego brata wypełnioną jego notatkami.

Cóż mogę powiedzieć o tym filmie. Dobra przygoda jeżeli tylko wyłączymy logiczne myślenie. Serio mam z tym problem, gdy oglądam filmy dla dzieci. Poznajemy tutaj tajemnicze zakamarki wnętrza Ziemi, które każdy szanujący się naukowiec chciałby odkryć. A także widzimy, że nieutrzymywanie kontaktów z rodziną jest słabym pomysłem, ponieważ omija nas wtedy wiele ciekawych rzeczy. Szkoda, że film albo pędzi na zbicie karku, albo momentami się dłuży. Wątek romansowy jest tu słabo przedstawiony, ponieważ dzieje się za szybko. Efekty specjalne jednak zapierają dech w piersiach.
Ocena 6/10

Podróż na tajemniczą wyspę (2012)

Specjalnie sprawdziłam czy ten film mieści się w granicach „Zanim został Peetą”. I tak, mieści się, tu premiera była w styczniu, a "Igrzyska..." były w marcu.) 

Kontynuujemy naszą znajomość z Seanem Andersonem. W tej przygodzie nie towarzyszy mu już zakręcony wujek, a nadopiekuńczy ojczym. Chłopak nam dorósł i zaczyna coraz bardziej łobuzować. Gdy pewnego dnia dostaje zaszyfrowaną wiadomość, wpada na pomysł odszukania zaginionego dziadka na zaginionej wyspie. Wszyscy myślą, że oszalał, ale on nie daje za wygraną. Ku jego zaskoczeniu ojczym postanawia, że mu pomoże. Oczywiście książka Verne'a nadal odgrywa tu wazną rolę.

Tutaj mamy do czynienia z filmem, który stara się nam pokazać, że marzenia się spełniają. Jeżeli będziemy próbować zawsze nam się uda. Niestety tak jak z poprzednią częścią miałam problemy z logicznym myśleniem, na szczęście było tu trochę lepiej, ponieważ Atlandyda to legenda i jakoś łatwiej było mi wyobrazić sobie, że taki świat istnieje, chociaż myślałam, że padnę, jak zobaczyłam miniaturowe słonie. Z jednej strony były bardzo urokliwe i zapragnęłam mieć takiego w domu, ale z drugiej myślałam sobie, co komu strzeliło do głowy z wymyśleniem czegoś takiego. (- Aneta, nie czyń własnych filozofii, tylko przeczytaj książkę, wyobraź sobie taką krainę, a potem wypowiadaj się o filmie. – No dobrze Anetko.)
Widoczki w tym filmie są cudowne, a muzyka też ładnie współgra z obrazami. Wątek romansowy trochę lepszy niż poprzednio, jednak znowu za szybko!
Ocena 6/10

Wszystko w porządku (2010)

Jules i Nic to szczęśliwa para mająca dwójkę dzieci. Joni i Laser to szczęśliwe dzieci, które kochają swoją rodzinę i wcale im nie przeszkadza, że mają dwie matki. W dniu osiemnastych urodzin Joni brat prosi ją o pewną przysługę. Chce poznać swojego biologicznego ojca, jednak sam nie może tego załatwić, ponieważ a) jest niepełnoletni, b) boi się, że matki poczują się tym urażone. 

(Tu jedynie małe spoilery) 
Szczerze, bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam opis tego filmu. Rzadko udaje mi się trafić na filmy, gdzie para homoseksualna wychowuje dzieci i prowadzi naprawdę szczęśliwe życie. Jednak z tym filmem jest tak, że jest ładny i niesie ze sobą pewne wartości i powinno się go promować wśród społeczności, jednak otoczony jest masą nawiązań do seksu, oraz samymi takimi scenami, przez co miłość, szacunek i wyrozumiałość, czyli czyny, z jakimi powinniśmy wychodzić do ludzi, zwyczajnie giną, I żeby taka scena była tylko raz, zrozumiałabym to, ale niestety nie. Jest ich cała masa. Matki rozmawiają ze sobą o seksie. Koleżanka Joni jest napalona na jej ojca, a Laser ogląda z przyjacielem, który tak odbiegając od tematu, jest okropną świnią, gejowskie porno. Hello, nie takie rzeczy powinny się dziać w filmie promującym tolerancję oraz zacieśnianie rodzinnych więzi!
Ocena: 6/10

Asystent Wampira (2009)

Darren jest dzieciakiem, który ma wszystko. Bogatych rodziców, dobre oceny, kochającą siostrę. Jednak jego przyjacielem jest Steve, chłopak z marginesu, dlatego rodzice zakazują mu się z nim przyjaźnić. Ma to jednak w nosie i postanawia udać się z przyjacielem na pokaz do Cyrku Odmieńców. Chłopcy wiedzą, że to zakazane, dlatego jeszcze bardziej chcą zobaczyć przedstawienie. Pod osłoną nocy wybierają się na spektakl. Nie wiedzą jednak jak bardzo ta wyprawa odmieni ich życia.

Początek zapowiadał świetną przygodę. Nie oglądam wielu filmów z wampirami, ponieważ jakoś mnie do nich nie ciągnie. Nie czytałam i nie oglądałam ''Zmierzchu'', na ''Pamiętnikach Wampirów'' zwyczajnie usnęłam, więc ucieszyłam się, że może ten film przybliży mi nieco ten gatunek. Pierwsze minuty filmu są świetne i aż ma się chęć oglądać, co będzie dalej, jednak po pewnym momencie kulminacyjnym wszystko stacza się na dno. Akcja pędzi na złamanie karku, a wątek romansowy jest wzięty z dupy. Główny wróg też jakoś mnie do siebie nie przekonuje. Ogólnie miałam wielką ochotę aby ten film już się skończył, abym mogła iść spać. Ale żeby nie było, że hejcę ten film, powiem, że ciekawie została pokazana ta odmienność ludzka w cyrku. To naprawdę twórcom wyszło.
Ocena: 6/10

Szkolna Jatka (2011) 

Riley to dziewczyna z sąsiadem – pechem. Mimo swojego wrodzonego nieszczęścia stara się nawiązywać kontakty z ludźmi, jednak każda jej próba bycia normalną zamienia się w katastrofę. Pewnego dnia do szkoły przyjeżdża policja z wiadomością, że najpopularniejsza dziewczyna w szkole została zamordowana. Riley jest pewna, że to ten sam osobnik, który chce zabić także ją. Prosi policjantów o pomoc, jednak ci uważają, że dziewczyna oszalała.

Film miał na celu ośmieszyć praktycznie każdy gatunek filmowy. Począwszy od horrorów, komedii, romansów, aż do filmów porno. I ja to rozumiem, ale oglądając ten film miałam jednak wrażenie, że brak mu kompletnie prawdziwej fabuły. Mamy tu wszystko i nic jednocześnie. Nawet nie umiem się specjalnie wypowiedzieć na temat tego filmu, po prostu jest to najdziwniejszy film jaki widziałam w ciągu ostatnich lat. Naprawdę. Chaos gra tu chyba główną rolę. Mimo swojej dziwności ogląda się go naprawdę dobrze, bo mija szybko i nie ma się ochoty go stopować, ale po skończonym seansie można czuć się dziwnie. Plus za ładne ubrania bohaterów.
Ocena: 3/10



To już koniec podsumowań mojego maratonu z Joshem Hutchersonem. Mam nadzieję, że sprostałam zadaniu i udało mi się przybliżyć Wam jego grę trochę bardziej. Już za tydzień zobaczymy go w „Kosogłosie”, więc naprawdę nie mogę się doczekać, mam nadzieję, że film okaże się dobry. Beatko, pamiętaj siedzisz obok mnie! Team Peeta musi być blisko siebie ;)

A dla zainteresowanych dalszymi zmaganiami aktorskimi Josha, rzucam trailerem do jego najnowszego filmu. Moim skromnym zdaniem zapowiada się dobre i mocne kino.

PS: Po publikacji widzę, że jest jakiś problem ze zdjęciami. Nie wszystkie się wyświetlają właściwie. Niestety nie wiem czym to jest spwodowane. Wgrywałam wadliwe zdjęcia już z 20 razy i nadal nic się nie poprawia :( 

8 komentarzy:

  1. Czyli w sumie nie jest to jakaś genialna filmografia i ogólnie Hutcherson lepszy jako dzieciak, niż jako nastolatek?

    Ale my protestujemy, miniaturowe słonie są fajną rzeczą i nie taką nieprawdopodobną. Jeśli dobrze pamiętamy, to faktycznie na pewnym etapie ewolucji takie istniały - to by wyjaśniało ryjówki, jako najbliższych krewnych słoni :P

    Gin&PT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to mam teorię, że jako dziecko dostawał angaż do lepszych filmów, bo to był jego początek i też te scenariusze naprawdę miały dusze. Potem to zaczyna wyglądać, jakby wzięli go, bo był "znany", a scenarzysta zwyczajnie pisał scenariusz na kolanie. Przez co wygląda to tak: Jako dziecko - cud miód i maliny. Nastolatek - Gra dobra, filmy do dupy. Zresztą problemem w całym Hollywood jest to, że gdy zaczynasz grać w filmach dla dzieci to ciężko Ci potem z nich uciec, przez co nie rozwijasz się jako artysta. I filmografia Hutchersona to potwierdza.

      Istniały miniaturowe słonie!? Kup mi na urodziny, błagam!

      Usuń
    2. Cóż, można mieć zawsze nadzieję, że jednak za jakiś czas uda mu się wyrwać z tego schematu i dostać ciekawe role w ciekawych filmach.


      Były, wymarły. Ale słoniopodobne są całkiem podobne :P [idą przesłać coś Lofney]

      Usuń
  2. "Jak niewinna zabawa może stać się całym naszym życiem, najlepszą ucieczką od problemów, bo nie przytyjemy po niej, ani nie będziemy mieli wyroku na karku." Ot to to <3 Hutcherson był świetny jako dzieciak. Chociaż teraz też. Ojej teraz czuję, że sama jeszcze tyle powinnam nadrobić! A ten najnowszy bardzo interesująco się zapowiada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ masz rację on jest cudownym aktorem zawsze. problem leży w tym, że im dalej w las tym dostaje gorsze propozycje, przez co jego kariera i umiejętności cierpią.

      Co nadrabiać, przecież większość z tego oglądałaś ;)

      Usuń
    2. Racja. Chociaż Escobar może być dość dobry :)

      Ale nie wszystko :D

      Usuń
  3. Most do Terabithii, jeden z moich ulubionych filmów i zdecydowanie najlepszy film dzieciństwa :) Często go sobie wspominam, nawet ostatnio obejrzałem go ponownie. Bawiłem i wzruszałem się tak samo bardzo jak te kilka lat temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja oglądałam go pierwszy raz, ale mój wiek chyba nie przeszkodził mi w pozytywnym odbiorze ;) Na końcu ryczałam jak dziecko.

      Usuń